Broń zastrzeliła grodziską Pogoń

Broń wypaliła. Broń można powiedzieć, że strzelała z ostrej amunicji, zaś Pogoń jakby "ślepakami"...

To określenie doskonale pasuje do opisu ostatniego ligowego meczu. To Pogoń była częściej przy piłce, to Pogoń stwarzała sobie więcej okazji. Wreszcie to Pogoń powinna zdobyć kilka bramek. Ale jeżeli stwarzanych sytuacji się nie wykorzystuje, to niestety trzeba być przygotowanym na to, że przeciwnik swoje może wykorzystać. I tak też było? Pierwsza połowa to wyrównana gra z przewagą Pogoni. Nasi piłkarze próbowali zaskoczyć przeciwnika, ale cały czas czegoś brakowało. Szczęścia? Jeżeli to byłoby raz, moglibyśmy mówić o pechu, jeżeli sytuacja powtarza się kilka, kilkanaście razy ciężko mówić o złym losie? W 34. minucie po serii szans Pogoni to Broń zdobywa gola. Rzut wolny, dośrodkowanie na głowę Patryka Czarnowskiego i to ten zawodnik wyprowadza gości na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie. Po przerwie Pogoń mocno przycisnęła. Broń próbowała kontratakować ale także raziła nieskutecznością. Do czasu? W 67 minucie potężne uderzenie zawodnika Broni trafia w nasz słupek a do odbitej piłkę najszybciej dobiega Przemysław Śliwiński który kieruje piłkę do siatki bramki strzeżonej przez Piotrka Zielińskiego. Trzeba przyznać że pod nieobecność Sebastiana Przyrowskiego nasz bramkarz bardzo dobrze sobie dzisiaj radził. Niestety przy obu straconych bramkach nie miał nic do powiedzenia. Niestety stracony gol do końca obdarł z marzeń o korzystnym wyniku naszych zawodników. Dograliśmy ten mecz do końca i cóż? Kolejna porażka ligowa stała się faktem. Nie będziemy pisać, czy zasłużenie czy też nie. Musimy się otrząsnąć i dalej wspierać naszą drużynę. Wierzymy że zła karta się odwróci bo naprawdę nie może być gorzej. Może i musi być tylko lepiej! Wierzymy w Was w kolejnym meczu. A ten rozegramy w piątek 13 września o godzinie 19.00 w Warszawie z miejscową Polonią.