Gmina kontra mieszkańcy. Sprawa trafi do sądu?

Pismo wpłynęło do grodziskiego magistratu  w piątek 20 listopada, tego też dnia autorzy wysłali je do naszej redakcji. Jego obszerne i ? jak się wydaje ? najistotniejsze fragmenty przytaczamy poniżej z zachowaniem pisowni oryginalnej.

?(?) Czy wszystkim, co w Waszej mocy, nazywacie przyjęcie jednego wariantu przebiegu trasy, który przechodzi przez środek miasta, a który nie pozwoli na otrzymanie pieniędzy z Unii Europejskiej? A może ten drugi, ukrywany nawet przed radnymi, który miasto okrąża, a który nie jest wcale brany pod uwagę z niewiadomych przyczyn? Przeprowadzone już bardzo dawno temu tak zwane konsultacje społeczne to w rzeczywistości fikcja, mająca na celu jedynie dotrzymanie procedur, a nie wymianę myśli i znalezienie optymalnego rozwiązania? ? czytamy w piśmie.

Padają w nim kolejne zarzuty pod adresem grodziskich włodarzy, także bezpośrednio kierowane w stronę burmistrza Grzegorza Benedykcińskiego. ? ?Stanowczo protestujemy przeciwko używaniu w stosunku do nas metod opartych na kłamstwie, szczuciu i zastraszaniu. Czy w normalnym świecie odwiedza się ludzi bez zapowiedzi i nagabuje się do wycofania protestów? Czy zwyczajnym jest, by włodarz dogadywał się z mieszkańcami ?na gębę? i oferował gruszki na wierzbie? Może czas powiedzieć, że za metr ziemi ludzie z terenów wiejskich dostaną odszkodowanie w wysokości 4 zł? Czy uważa Pan, że obiecywanie ekranów długich i wysokich, jak w Tłustem, zapewni komfort mieszkańcom? Może czas wreszcie powiedzieć, że obwodnica będzie takim samym osiągnięciem, jak tunel, bo dwa łuki, kilka rond i ograniczenie do 60 km, a później wjazd na płatną autostradę da taki sam efekt jak droga 579?? ? kontynuują autorzy listu do burmistrza.

?Wiemy że woli Pan pojedynczo rozgrywać poszczególne rodziny, bo tak jest łatwiej manipulować. Dlatego, mimo że boi się Pan otwartych spotkań z ludźmi mającymi inne zdanie i wysyła Pan na nie innych urzędników, wzywamy Pana do publicznej debaty, nie Pana Galińskiego, nie Pana Krupskiego, ale Pana osobiście?.

O komentarz do treści listu zapytaliśmy rzecz jasna głównego adresata, burmistrza Grzegorza Benedykcińskiego.? Powiem wprost: w piśmie tym zawartych jest mnóstwo nieprawdziwych, wręcz kłamliwych informacji, które mogą działać na szkodę gminy. Po pierwsze: z właścicielami posesji położonymi najbliżej obwodnicy mamy zawarte porozumienia dotyczące albo wykupu nieruchomości, albo zmiany planu zagospodarowania. I nie zrobiliśmy tego ?na gębę? tylko na piśmie. Po drugie: nikomu nie proponowaliśmy ?4 zł za metr?. To jakaś zupełna paranoja, która nie wiem skąd się wzięła ? odpowiada stanowczo grodziski włodarz.

? Kolejna kwestia: z nikim już nie będziemy rozmawiali, ponieważ teraz takie spotkania nic nowego nie wniosą. A to dlatego, że czas konsultacji minął, nie ma żadnej procedury, kiedy była pora na rozmowy, taką otwartą debatę prowadziliśmy. Trzeba przy tym pamiętać, że jest to inwestycja wojewódzka, a nie gminna. Jako włodarz gminy nie jestem stroną w tej sprawie. Jednak w sytuacji, kiedy uważam, że  mieszkańcy są blisko planowanego przebiegu obwodnicy, to podejmuję z nimi rozmowy, aby im pomóc. A rada miejska dała mi formalne instrumenty do podejmowania takich negocjacji i tu jeszcze ras powtórzę: nie ?na gębę?, lecz na piśmie (więcej tutaj) ? zaznacza Benedykciński. ? W związku z tym nie jest tak, że chodzimy po domach i komuś coś obiecujemy, tylko jeśli mieszkańcy osiedleni blisko planowanej obwodnicy chcieli z nami porozmawiać o wykupie ich nieruchomości, takie rozmowy podejmowaliśmy. Bo choć gmina nie jest bezpośrednio zaangażowana w inwestycję, to uważamy, że wobec ludzi, którym przez obwodnicę pogorszą się warunki życia, powinniśmy zachować się przyzwoicie. I tak czynimy ? dodaje.

Burmistrz stwierdził również, że spotkanie z mieszkańcami w sprawie obwodnicy ?nie ma większego sensu?. Powód? ? Decyzja środowiskowa została ogłoszona, od tej decyzji poszły odwołania, termin składania odwołań minął i teraz pozostaje czekać na decyzję Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Procedura jest na końcowym etapie dlatego spotykanie się teraz nic nie zmieni. Poza tym nie ma mowy byśmy się spotykali tylko po to, aby powielano nieprawdziwe informacje, które mogą działać na szkodę gminy ?podkreśla Benedykciński.

Magistrat rozważa wręcz skierowanie sprawy do sądu. ? Nasi prawnicy analizują treść listu i jeżeli okaże się, że zawarte w nim kłamstwa mogą działać na szkodę gminy oddamy sprawę do sądu ? zapowiada.