reklama Grodzisk Mazowiecki
TEMATY NA CZASIE:
inwestycje
CPK
wypadki
policja
wyłączenia prądu
grille gazowe

27

08 2021

Zapadł wyrok dla dróżnika z Kozerek


Grodzisk News

podziel się na Facebooku podziel się na Twitterze podziel się na Pinterest podziel się na WhatsApp

foto: ArchiwumZapadł wyrok dla dróżnika z Kozerek - Grodzisk News


W czwartek przed sądem w Warszawie zapadł wyrok dla dróżnika, który nie opuścił szlabanu na przejeździe w Kozerkach w 2013 roku. Wówczas zginęła tam kobieta, a jej dwie córki ledwo uszły z życiem. Adam H. dostał cztery lata więzienia i zakaz wykonywania zawodu.


Przypomnijmy. 30 września 2013 r. na strzeżonym przejeździe kolejowym w Kozerkach w auto, w którym kobieta wiozła dwie dziewczynki najpierw uderzył pociąg Kolei Mazowieckich, a za moment skład dalekobieżny jadący z przeciwnej strony. Kierująca zginęła na miejscu, a jej córki odniosły ciężkie obrażenia. Adam H. był oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i spowodowanie bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym.

REKLAMA
reklama Grodzisk Mazowiecki

Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych stwierdziła, że dróżnik zamykanie szlabanów zaczął zbyt późno – tuż po wjeździe na przejazd ciężarówki, za którą jechał Peugeot 407 z matką i trójką dzieci. Samochód ciężarowy jechał bardzo wolno, bo miał problemy z wyminięciem tira jadącego z przeciwka i zatrzymał się na torach. Zbliżający się pociąg Kolei Mazowieckich ze względu na ograniczoną widoczność spowodowaną gęstą mgłą zaczął hamować dopiero około 100 metrów od przejazdu. Skład uderzył w lewy bok auta na wysokości tylnego koła. Samochód odrzuciło na drugi tor i minutę później uderzyła w niego nadjeżdżająca lokomotywa PKP Intercity. Komisja stwierdziła, że dróżnik znajdował się pod wpływem środków odurzających.

Pierwotnie dróżnikowi nie postawiono zarzutów, tylko przesłuchano jako świadka. Twierdził, że nie usłyszał sygnału dźwiękowego o nadjeżdżającym pociągu i dlatego nie zamknął rogatek. Gdy taki sygnał w końcu usłyszał, zaczął zamykać szlabany, ale na przejeździe wciąż znajdowały się auta. Jednak zebrany materiał dowodowy wskazywał, że rogatki w momencie wypadku były podniesione. Śledczy mieli dostęp do rejestratorów w pociągach uczestniczących w wypadku, a także zapis z tachometru ciężarówki jadącej przed peugeotem. Dokonali oględzin zarówno pociągu, jak i samochodu, potwierdzono też sprawne działanie rogatek.

Ostatecznie akt oskarżenia, jaki w grudniu 2014 roku trafił do sądu obejmował dwa zarzuty: sprowadzenie niebezpieczeństwa w katastrofy w ruchu lądowym i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach kolejowych. Jak poinformowała wówczas warszawska prokuratura okręgowa, oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, złożył również krótkie wyjaśnienie, w którym stwierdził m.in., że narkotyków musiano mu dosypać na imprezie.

Długi proces
Proces ruszył we wrześniu 2015 roku, w którym oskarżonemu Adamowi H. groziło 12 lat pozbawienia wolności. Odbyło się 26 rozpraw. Wyrok zapadł w czwartek. Adam H. dostał karę czterech lat więzienia oraz zakaz wykonywania zawodu.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Zawistowski wskazał, że Adam H. jako dróżnik nie wywiązał się z obowiązku dbania o bezpieczeństwo na przejeździe. Ponadto miał obowiązek zamknąć rogatki pięć minut przed przejazdem pociągów, a więc najpóźniej o 7.25, czego też nie zrobił, mimo że wiedział, że składy nadjeżdżają. – Najpóźniej o 7.25 rogatki powinny być zamknięte, a pan oskarżony, niezależnie od wszystkiego, powinien czekać, aż obydwa pociągi przejada przez przejazd. Tak nie zrobił - mówił sędzia.

Sędzia Zawistowski podkreślił, że Adam H. "miał dwie możliwości uratowania Anny". Pierwsza polegała na opszczeniu szlabanów na czas; druga – gdy wiedział już, co dzieje się na przejeździe – " winien był zatelefonować do dyżurnych, aby wstrzymali ruch, a tego nie zrobił", usłyszeliśmy w sentencji wyroku.
`
„Dość znaczna ilość okoliczności łagodzących”
Sędzia wskazał jednak, że w sprawie „wystąpiła dość znaczna ilość okoliczności łagodzących”. Mówił o bardzo złej organizacji ruchu na przejeździe w tym dniu; o tym, iż przeprawa przez tory była zbyt wąska; umiejscowienie budki dróżnika nie zapewniało właściwej widoczności; zaznaczył również, że na przejeździe było zbyt mało dróżników. Sędzia uznał, że powinno być ich dwóch, a był tylko Adam H. Dodał, że zadania nie ułatwiali zniecierpliwieni kierowcy. – Niestety zamykając regulaminowo ten przejazd dróżnicy spotykali się z agresją kierujących, którzy nie chcieli czekać na otwarcie szlabanów i wymuszali gestami, słowami, trąbieniem, aby dróżnicy otwierali przejazd – mówił sędzia. A dodatkowo sytuację utrudniać zwiększony ruch wynikający z objazdu w związku z budową wiaduktu nad torami we Grodzisku Mazowieckim.

Sędzia powołał się również na opinię biegłego, z której wynikało, iż Anna miała szansę uniknąć wypadku. Specjalista wskazał, że miała na to cztery sekundy. Mogła wycofać, bo z tyłu było na to miejsce (według biegłego zrobiłaby to w dwie sekundy). Po wtóre, w tym samym czasie mogła ominąć pojazd przed nią i wjechać na torowisko.

Sędzia Zawistowski podkreślił jednocześnie, że biegły w ocenie sytuacji bierze pod uwagę jedynie czynniki techniczne, a nie kwestie psychologiczne. – . Sąd nie ma żadnych wątpliwości, że każdy z nas, również sąd, znajdując się w takiej sytuacji miałby ograniczoną szybkość podejmowania takich manewrów. Ale podkreślam, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ludzi na tym przejeździe był tylko jeden człowiek - pan Adam H. i ze swojego obowiązku się nie wywiązał – zaznaczył sędzia.

Amfetamina? Sąd przyjął wersję oskarżonego
Badania krwi wykazały, że Adam H. pełnił wówczas dyżur pod wpływem amfetaminy w stężeniu odpowiadającym 0,8-1,2 promila alkoholu. Za to jednak nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, ponieważ sąd przyjął wyjaśnienia oskarżonego, jakoby narkotyk dosypano mu do drinka bez jego woli wiedzy podczas sobotniej imprezy. Uznanie tego stanowiska wynika z faktu „że brak jest dowodu, który pozwoliłby podważyć stanowisko oskarżonego”.

Opinia biegłej również wskazuje, że nie sposób ustalić, kiedy oskarżony przyjął środek. Sam Adam H. odmówił zaś składania wyjaśnień w tej sprawie, co nie dawało sądowi możliwości zweryfikowania jego linii obrony. – Gdyby sąd był w stanie przypisać oskarżonemu pełnienie służby pod wpływem tegoż środka, zapewne wyrok byłby wyższy – podkreślił sędzia Zawistowski.

Wyrok nie jest prawomocny.


ZOBACZ TEŻ




💬︎   dodaj komentarz

"Sąd przyjął wyjaśnienia oskarżonego, jakoby narkotyk dosypano mu do drinka bez jego woli wiedzy podczas sobotniej imprezy."
Uznanie tego stanowiska wynika z faktu, że brak jest dowodu, który pozwoliłby wykazać niezależność i przyzwoitość sędziego Zawistowskiego.

Kriss Gorre
27-08-2021 21:37

No to teraz jak ktoś będzie jechał po pijaku niech mówi że ktoś mu dolał coś do napoju i sądy powinny uniewinniać takich delikwentów

Roman
28-08-2021 15:03








📰︎ NAJPOPULARNIEJSZE



💬︎ NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE



odwiedź nasz profil na FB

Copyright © 2014-2024 - Grodzisk News - wszelkie prawa zastrzeżone.